Bobas leżał spokojnie w kołysce i przyglądał się z dziwnym, nienaturalnym spokojem Margaret, która w odświętnej sukience stała tuż obok. Kobieta nie mogła nadziwić się maluchowi, który zachowywał się zbyt wyrafinowanie jak na niemowlę.
- Dlaczego on nie płacze? - rzuciła do Pistona stojącego z kieliszkiem wina tuż obok.
Mężczyzna upił łyk napoju i odwrócił się do kołyski. Zmierzył malca wzrokiem od stóp do głów i skrzywił się delikatnie.
- Nie zapominajmy czyim jest dzieckiem. I James i Sherry nie należą do grupy ludzi przeciętnych...
Chciał dokończyć swoją myśl, ale nie pozwoliło mu na to przybycie schludnie ubranej starszej pary, która z niepohamowaną radością wtargnęła do wnętrza budynku.
- Państwo Collins! - przywitał ich zaraz policjant - Zostawcie sobie witanie tu zebranych na potem. Sherry na pewno chętnie wreszcie się wam pokaże!
- Mam nadzieję. Okazuje się, że tylko ja nie wiedziałam do końca! Muszę złajać Margaret, że wtajemniczyła w to wszystko mojego męża - kobieta skierowała oburzony wzrok w stronę panny Rainey, która w dalszym ciągu tkwiła nad kołyską.
- Nie przesadzaj kochanie - uciszył ją Leonard - Dowiedziałem się ledwie tydzień przed tobą!
Rozmowę przerwał przeciąg, który wytworzył się, gdy po raz kolejny otworzyły się drzwi. Weszła przez nie roześmiana trójka, która trzymała się pod ręce.
- Mort, musisz poznać naszych przyjaciół. I matkę chrzestną Mycrofta! - wykrzyknęła Sherry - Bo za chwilę musimy biec do kościoła.
- Kościółka - uściślił jej mąż i uśmiechnął się delikatnie.
*
Dzwony drewnianego kościoła zabrzmiały złowrogo, gdy zwarta grupa ludzi opuściła jego mury. Nie było ich wielu i szybko zniknęli z oczu księdza, który śledził ich aż do końca. Na koniec przeżegnał się, wzniósł oczy ku niebu i pokręcił głową.
- Świeć panie nad ich duszami. Zwłaszcza nad duszą tego dziecka!
Tymczasem Holmesowie i ich przyjaciele zdążyli dotrzeć na powrót do małej sali, w której zamierzali świętować chrzciny Mycrofta. Rozsiedli się przy zbyt długim stole i wymienili uprzejmościami.
- Wiec jak poznałeś naszą szaloną parkę? - Henry Pistone wbił zaciekawiony wzrok w Morta, który dojadał właśnie ciastko.
- To całkeim ciekawa historia, ale problem polega na tym, że znam ją tylko do połowy. Resztę Holmesowie muszą mi wyjaśnić. Mogę ci jednak opowiedzieć tę połowę, Henry, a potem razem wysłuchamy drugiej części opowieści.
Zaraz też mężczyzna zabrał się za streszczanie policjantowi swojego życia od momentu przyśrubowania psa do jego werandy. Równocześnie Sherry i James tłumaczyli się pani Collins z wszystkich tajemnic, ucieczek i oszustw. To też dopiero po ponad godzinie przyszedł czas na wyjaśnienie sprawy Morta Firmana.
- Sherry - James szepnął do ucha swojej ukochanej - A twoi rodzice? Mówiłaś, że matka przyjdzie. Byliśmy już w kościele, siedzimy tu od godziny...
- Ona jest niezależna, ale na pewno się pojawi - zapewniła kobieta - A teraz Henry, Margaret i Mort chcieliby wysłuchać dalszej części historii o chrzestnym Mycrofta.
*
około 9 miesięcy wcześniej
James rozsiadł się na kanapie i zaczął przeglądać "CuriousTale", które Mort Firman rzucił pod nogi jego żony. Ta natomiast kręciła się po mieszkaniu z niewesołą miną i objadała się kiszonymi ogórkami. Mężczyzna doskonale rozumiał, że coś ją dręczy i to nie jest tylko i wyłącznie nierozwinięte jeszcze dziecko.
- Jest tu ten artykuł, o którym mówił... - zaczął niepewnie.
- To nic nie zmienia - odkrzyknęła jego małżonka z kuchni - Dopiero istnienie Crumbly'ego coś by zmieniło - wybełkotała.
Na to Holmes sięgnął po laptopa z zamiarem przeszukania internetu w poszukiwaniu wspomnianego mężczyzny. Intuicja mówiła mu, że popełnili błąd oskarżając Firmana o szaleństwo. Nic jednak nie zdziałał, bo znalazł wielu mężczyzn o tym nazwisku, ale żadnego, który mógłby okazać się tym właściwym.
Zrezygnowany odchylił się w tył na swym fotelu i zaczął na nowo analizować znane już sobie fakty. Do niczego nie doszedł, więc po prostu położył się spać i zostawił w spokoju wariata Morta.
*
Dzień mijał za dniem, a Sherry robiła się coraz markotniejsza. Jej humor pogarszał się wraz z psującą się pogodą. Dni robiły się krótsze, a noce ciągnęły się w nieskończoność. Zbliżała się zima. Sprawa Firmana, choć dawno zakończona nie dawała spokoju parze detektywów, którzy intuicyjnie wyczuli swoją pomyłkę.
- James... Muszę podskoczyć do miasta. Nie pogniewasz się, jak zostawię cię samego w oczekiwaniu na Margaret?
- Gdzie chcesz mi uciec? - spytał Holmes i podszedł do swojej małżonki - Wiesz przecież, że nie będzie mi łatwo samemu. Rodzina mnie odtrąciła po śmierci Jamie, a to będą pierwsze moje święta bez nich.
- Oj nie dramatyzuj. Godzina cię nie zbawi. Zresztą będziesz spędzał te święta ze mną, więc nie dostrzegam problemu.
Po tych słowach Sherry zarzuciła na siebie płaszcz i bez słowa opuściła dom, zostawiając James w przerażającej ciszy. Szybkim krokiem przemierzyła dystans dzielący ją od samochodu i ruszyła drogą w stronę miasta. Zdesperowana, jadąc o wiele szybciej niż zwykle, gnana podszeptem intuicji prawie została zatrzymana przez policję tuż u celu. an szczęście zdołała wyhamować jeszcze przed zasięgiem ich wzroku, więc wszystko uszło jej na sucho. Zatrzymała się przed małym schludnym domkiem, w którym mieszkała była małżonka pana Firmana. Zaparkowała auto tuż obok samochodu, który wydawał się jej dziwnie znajomy. Zaraz też przypomniała sobie skąd go zna. Był to samochód, który widziała z Jamesem w dolinie, w którą Mort Firman zszedł "porozmawiać" z mordercą jego psa i kochanki. Schery powoli opuściła swój pojazd i zbliżyła się do jednego z okien. To co tam ujrzała wywołało uśmiech na jej twarzy.
- James... Muszę podskoczyć do miasta. Nie pogniewasz się, jak zostawię cię samego w oczekiwaniu na Margaret?
- Gdzie chcesz mi uciec? - spytał Holmes i podszedł do swojej małżonki - Wiesz przecież, że nie będzie mi łatwo samemu. Rodzina mnie odtrąciła po śmierci Jamie, a to będą pierwsze moje święta bez nich.
- Oj nie dramatyzuj. Godzina cię nie zbawi. Zresztą będziesz spędzał te święta ze mną, więc nie dostrzegam problemu.
Po tych słowach Sherry zarzuciła na siebie płaszcz i bez słowa opuściła dom, zostawiając James w przerażającej ciszy. Szybkim krokiem przemierzyła dystans dzielący ją od samochodu i ruszyła drogą w stronę miasta. Zdesperowana, jadąc o wiele szybciej niż zwykle, gnana podszeptem intuicji prawie została zatrzymana przez policję tuż u celu. an szczęście zdołała wyhamować jeszcze przed zasięgiem ich wzroku, więc wszystko uszło jej na sucho. Zatrzymała się przed małym schludnym domkiem, w którym mieszkała była małżonka pana Firmana. Zaparkowała auto tuż obok samochodu, który wydawał się jej dziwnie znajomy. Zaraz też przypomniała sobie skąd go zna. Był to samochód, który widziała z Jamesem w dolinie, w którą Mort Firman zszedł "porozmawiać" z mordercą jego psa i kochanki. Schery powoli opuściła swój pojazd i zbliżyła się do jednego z okien. To co tam ujrzała wywołało uśmiech na jej twarzy.
*
Kilka godzin potem James stał z nagraniem kłótni ex pani Firman i Crumbly'ego na najbliższym komisariacie. Uśmiechał się przebiegle, gdy odsłuchiwana przez policjanta rozmowa zaczęła nabierać rumieńców i odciążać "szalonego" Morta.
- Wygląda na to, że trzeba zwolnić pana Firmana z wyroku. Załatwię mu rozprawę, a niebawem to ta dwójka z nagrania trafi za kratki. Dziękuje panie...
- Holmes - James ukłonił się delikatnie i skierował w stronę wyjścia.
- Miałeś go tylko nastraszyć! - dało się słyszeć z nagrania - Zabiłeś psa, okej, ale po co ruszałeś tą kobietę! Nie kazałam ci nikogo mordować!
- Kazała pani przysporzyć mu kłopotów. Trafił za kratki, chyba większych kłopotów mieć by nie mógł. Teraz żądam wynagrodzenia za mój udział w tej sprawie.
- Trzeba było uprzedzić, że jest pan płatnym mordercą!
James pokręcił rozbawiony głową i wyszedł na zewnątrz. Sherry stałą po przeciwnej stronie ulicy i przyglądała się sukienkom na świątecznej wystawie. Na widok męża uśmiechnęła się delikatnie i tryumfalnie.
- Miałeś racje kochanie. On nie był wariatem...
- Musisz bardziej sobie ufać. Co właściwie zamierzałaś zrobić, zanim wylądowałaś pod oknem jego byłej żony?
- Porozmawiać z nią - stwierdziła - To wszystko, to czysty przypadek. Aż żal mi się przyznawać.
*
Mort Firman pokiwał w zamyśleniu głową i uśmiechnął się delikatnie. Reszta towarzystwa też zamierzała się nad ostatnim wyznaniem Sherry. Natomiast James zanosił się śmiechem.
- Czyli to wszystko dzięki przypadkowi - stwierdziła Margaret - I pomyśleć, że to wszystko wydarzyła się tuż przed moimi odwiedzinami. Nic nie pisnęliście przez całe święta - stwierdziła.
- Pięknie, pięknie. Czyli mógłbym tam dalej gnić, gdyby nie ten szczęśliwy traf? - zaśmiał się Mort - No cóż. Mniejsza o to. Grunt, że mam sąsiadów, do których można się zwrócić w razie potrzeby - mężczyzna uniósł kieliszek w górę i wzniósł toast za Holmesów, cała trójkę.
Tak też siedzieli wszyscy razem, pijąc, śpiewając, opowiadając sobie na przemian zapierające dech w piersi historie ze swojego życia. Tylko mały Mycroft zachowywał spokój i powagę przez cały ten czas. Dopóki drzwi do sali nie otworzyły się po raz enty tego dni. Stała w nich starsza kobieta w kapeluszu i sukience morskiego koloru.
- Mama! - wykrzyknęła Sherry i rzuciła się kobiecie w ramiona - Przyszłaś!
- Nie opuściłabym chrztu mojego pierwszego wnusia!
- Ale opuściłaś ślub jedynej córeczki - odparło na to przekiśnie pani detektyw - Ale dość tego. Musisz poznać moich znajomych, męża i syneczka!
---------------------------------------------------------------
Przepraszam, ze tak długo musieliście czekać, ale jakoś nie miałam głowy do tego rozdziału.
Ale już jest! Pewnie pełen błędów, ale no cóż.
Przepraszam, że tak mało kryminalnie, ale jak mówiłam, opornie mi szło.
No cóż.
Dla wszystkich najlepsze życzenia na nowy rok!
Może i spokojniejszy i bez żadnych zagadek do rozwikłania, ale mi tam się podobał. zwłaszcza reakcja księdza na rodzinkę Holmesów :P
OdpowiedzUsuńNo i się wyjaśniła sprawa Morta! Szczerze to podziwiam Sherry, że w ciąży siedziała pod domem morderczyni (albo zleceniodawczyni morderstwa) i nagrywała jej rozmowę z płatnym mordercą. Właśnie to sobie wyobraziłam i nie wyrabiam ze śmiechu xD
No i końcowe "wielkie wejście" matki Sherry. Zapowiada się ciekawie xD czekam na kolejny i weny w nowym roku życzę :*
PS. Czytasz może jeszcze moje opowiadanie? Bo nie wiem, czy zostawiać powiadomienia o nowych rozdziałach, czy nie xD
Kochana, oczywiście, że się nie gniewam! Nie nakazuje nikomu czytania mojego opowiadania i całkowicie rozumiem, bo sama też nie wszystko lubię, także o jakimś obrażaniu nie ma nawet co wspominać :*
UsuńJesteś wielka. Naprawdę :> I do tego kochana :*
UsuńWow, dziś poznałam bohaterów, a teraz tak się zżyłam z nimi. Chcem więcej.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Lubię Sh. z BBC, fan fictinon o nim trochę mniej (bo gdy chciałam trochę ich poszukać, znalazłam rozdział jaoi ze sceną łóżkową, uraz na całe życie), ale pomimo do nich niechęci ze wszystkich czterech blogów kryminalnych, które czytałam, ten odpowiada mi najbardziej. Podoba mi się, że jest łatwo się się połapać i choć oglądałam równe 1,5 odcinka z niedokońca zachowaną kolejnością, orientuję się na tyle żeby nie zgubić się w meandrach fabuły.
Literówka w ostatnim akapicie. ,,Przekiśnie" :D hihi
Rex
Naprawdę miło mi to słyszeć, bo sama uwielbiam SH. I tego z BBC i filmowego z Robertem Downey Juniorem i tego z książek. Co do ff to sama się uraziłam, bo znajdowałam tylko paringi Sherlock - John, co jest bardzo wkurzające. Między innymi dlatego powstał ten blog.
UsuńPostaram się napisać więcej, ale nie pojawi się to szybko. Każdy rozdział tu był długi i jak dla mnie wymyślanie każdego z osobna było skomplikowane. Poza tym jedna Ty jako doping, to trochę mało. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz. Na początku udawało mi się zebrać tych kilka motywujących komentarzy, ale już pd tym rozdziałem, jak można zobaczyć wypowiedziała się jedna osoba i teraz Ty. Nie mniej obiecuje, że wykrzesam z siebie siły i napiszę kolejny rozdział. Za jakiś czas...
Dziękuje za wszystko. Miło wiedzieć, że są ludzie, którym się to podoba :)